Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Lęk Wysokości

ŻYCIE BEZ MIŁOŚCI JEST SZALEŃSTWEM

Już po pierwszych minutach Lęku wysokości (od 25 maja w kinie Sokół) – kiedy to uzyskujemy pierwszy wgląd w rys charakterologiczny postaci Tomasza Janickiego (kreowanej przez Marcina Dorocińskiego) – wiemy, że to czego jesteśmy świadkami doprowadzi – prędzej czy później, do bolesnego odkrycia. Fabuła filmu jest mocno retrospektywna, budowana w oparciu o liczne wtrącenia w formie wspomnień i rozpamiętywań czasów minionych. Nie można mieć jakichkolwiek złudzeń, że to co zostaje nam zaserwowane na początku pełnometrażowego debiutu Bartosza Konopki – scena otwierająca, ukazująca zrozpaczonego Tomasza w przejściu podziemnym – zostanie wyjaśnione, kiedy to czas utrwalony doprowadzi fabułę filmu do finalnego rozwiązania.

Lęk wysokość można czytać na wiele sposobów, a wielopłaszczyznowość interpretacji dzieła Bartosza Konopki i obranej przez niego tematyki choroby psychicznej, wzbogaca jego wydźwięk i pogłębia znaczenia. W filmie Konopki, świat przedstawiony widzimy z perspektywy Tomasza Janickiego, którego praca dziennikarska w niedługim czasie ma zostać wynagrodzona (w postaci awansu na prestiżowe stanowisko prezentera wiadomości). Dodatkowo jego żona Ewa (Magdalena Popławska) spodziewa się dziecka. Wszystko w życiu Tomasza wydaje się bliskie perfekcji, ale tylko do momentu, kiedy to na horyzoncie pojawia się jego ojciec Wojciech (mistrzowska kreacja Krzysztofa Stroińskiego), który kiedyś w dobitny sposób dał rodzinie do zrozumienia, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego, teraz – jako schorowany, mamroczący do siebie starzec, i częsty bywalec oddziału zamkniętego – pojawia się w życiu swoje go syna, stając się zaczynem niezwykłego w swojej wymowie ciągu zdarzeń. I tak krocząc razem z Tomaszem, obraną przez niego ścieżką, wymagającym kamienistym traktem choroby Wojciecha – męczącym zarówno dla niego, jego syna, jak i wszystkich pozostałych osób mniej lub bardziej wplątanych w historię jego choroby.

Postać Tomasza jest mocno określona i tym samym łatwa do odczytania, pomimo tego, że nie jest w stanie w pełni otworzyć się na innych, znaleźć wspólnego języka z otaczającymi go ludźmi, co w tej sytuacji mogłoby stać się katalizatorem jego wewnętrznych rozterek, niedopowiedzianych słów i zaniechanych czynów. Jego ojciec jest postacią o wiele bardziej niejednoznaczną – genialnie nakreśloną przez Krzysztofa Stroińskiego – jako że postać Wojciecha przezeń kreowana  pozostawia po sobie więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. W przeciwieństwie do postaci Tomasza, gdzie otrzymujemy wgląd w jego umysł targany wątpliwościami i pragnieniami, o tyle większość pytań w kontekście osoby ojca pozostaje bez odpowiedzi. Multiplikacje niedopowiedzeń, co do przeszłości Wojciecha dodają głębi jego obecnemu położeniu. Jednak jakkolwiek szczere są intencje syna, aby pomóc swojemu ojcu – może nie tyle w walce, co w przejściu przez chorobę, to on sam musi stawić czoła swoim lękom i uporać się z nawiedzającymi go demonami czasów minionych.

Jednak sporym minusem debiutu fabularnego Bartosza Konopki jest warstwa realizacyjna, może nie do końca anachroniczna, lecz nieco przebrzmiała, zbyt konwencjonalna w formie – przez to zwyczajnie nudna. Chociażby sposób, w jaki tonacje kolorów przechodzą z tych zimnych, w odcienie cieplejsze, ukazując przez to postęp i regres choroby psychicznej, jest nazbyt dosłowny. Dodatkowo sposób w jaki próbowano – poprzez materiały archiwalne, kręcone domową kamerą – ukazać obraz rodziny Tomasza, jego dzieciństwo i to co na nie przypadło, nie wypadło zbyt oryginalnie.

Podobnych, ogranych do bólu schematów jest w Lęku wysokości znacznie więcej, niemniej jednak swoim pierwszym filmem pełnometrażowym, Konopka udowodnił, że potrafi stworzyć mocne, ambitne, skłaniające do refleksji kino, a przedstawione historie i ciągi zdarzeń angażują do samego końca, uwierają i nie sposób się od nich uwolnić jeszcze na długo po seansie.

Ocena: 8/10 (bardzo dobry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz