W poszukiwaniu własnej tożsamości i… upragnionej filiżanki małej czarnej, czyli fenomenalny „Oh, Boy!” Jana Ole Gerstera.
zarys fabuły: Młody człowiek porzuca studia i włóczy się po ulicach Berlina w poszukiwaniu własnego miejsca.
![]() |
„Oh, Boy!” (2012), reż. Jan Ole Gerster |
mini-recenzja: Niko Fischer, główny bohater debiutu fabularnego Jana Ole Gerstera, to postać przywołująca na myśl wszystkich wykolejeńców wczesnych filmów Jarmuscha; rozczarowany otaczającym światem bumelant ślizgający się na marginesie życia, które nie jest w stanie zaoferować mu niczego poza stuporem bezpłodnego rytmu dnia. Brak przynależności Niko, kosmopolityzm, ale i Allenowski humor zawarty w „Oh, Boy!”, roztaczają nad obrazem Gerstera specyficzny rodzaj magii i atmosferę niedopowiedzeń. Film hipnotyzuje, i choć fabularnie zmierza donikąd, każda scena to istna perełka, od której nie sposób oderwać wzroku. Fenomenalnie skonstruowane dialogi urzekają prostotą i uniwersalną wymową; to wyznanie miłosne względem sytuacji, napotkanych osób i naznaczonego miasta Berlin. Inteligentny, cynicznie dowcipny, podnoszący na duchu… Moje filmowe odkrycie roku.
ocena: 9/10 (rewelacyjny)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz