Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

The Immigrant

O tym jak amerykański sen dwóch Polek przeradza się w amerykański koszmar, czyli że kobiety cierpią, a mężczyźni mogą się zmienić. Relacja na gorąco z przedpremierowego pokazu „Imigrantki” Jamesa Graya.

zarys fabuły: Dwie młode Polki, siostry – Ewa i Magda wyruszają do Ameryki w poszukiwaniu lepszego życia. Chora na gruźlicę Magda zostaje zatrzymana i poddana kwarantannie, a zdana tylko na siebie Ewa rozpoczyna zdobywanie Ameryki na własną rękę.

„Imigrantka” (2013), reż. James Gray




mini-recenzja: Posępna opowiastka przywodząca na myśl „Dawno temu w Ameryce” Leone czy „Ameryka, Ameryka” Kazana. Gray, pomimo prowadzenia „Imigrantki” wedle sprawdzonej hollywoodzkiej formuły melodramatu, podejmuje próbę przełamania konwencji, oderwania się od schematyzmu i szafowania oklepanymi kliszami gatunku. Efekt? Nie do końca zadowalający. Film jest niespójny, wyrachowany, momentami nazbyt dosadny, ale za to broni się aktorsko; Joaquin Phoenix w roli rozchwianego emocjonalnie odmieńca – klasa sama w sobie. Bohater Jeremy’ego Rennera to typ macho w stylu Clarka Gable – z jednej strony człowiek pełen polotu i czaru, z drugiej irytujący swoją nieporadnością. Nad wyraz słabo wypada Marion Cotillard, której Ewa to niemal żywa kopia Dziewicy Orleańskiej z obrazu Dreyera. Jednak w przypadku „Imigrantki” ultra-religijność oraz rozterki natury moralnej cierpiętnicy Ewy zostały nakreślone nazbyt grubą kreską – subtelność godna Włada Palownika.  

ocena: 5/10 (średni)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz