Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

War for the Planet of the Apes

Ape-pocalypse now, czyli „Wojna o planetę małp” Matta Reevesa.

opis filmu: Ludzie i małpy przygotowują się do bitwy, od której zależy przyszłość obu gatunków.

Wojna o planetę małp (2017), reż. Matt Reeves


recenzja: W 2011 roku niemal wszyscy, fani, jak i krytyka, podchodzili do prequela Planety Małp (Planet of the Apes, 1968, Franklin J. Schaffner) z dużą dozą sceptycyzmu. Niespodzianka okazała się tym większa. Geneza planety małp (Rise of the Planet of the Apes) Ruperta Wyatta nie tyle w sposób bezpardonowy podporządkowała walorom rozrywkowym te duchowe, co dała początek jednej z lepszych trylogii sci-fi ostatnich lat. Jej zwieńczenie – debiutująca na ekranach polskich kin Wojna o planetę małp (War for the Planet of the Apes, 2017), to swoista „kropka nad i”, produkcja mająca za swoimi plecami wsparcie nie-byle-kogo, bo znanego z poprzedniej części (Ewolucja planety małp [Dawn of the Planet of the Apes, 2014]) Matta Reevesa, a także współscenarzystów Marka Bombacka i Amandy Silver, Michaela Seresina, autora zdjęć, i kompozytora Michael Giacchino w szczytowej formie. To nie mogło się nie udać.

Szybkie „odfajkowanie” fabuły. Pokój między grupą inteligentnych małp pod wodzą Cezara (Andy Serkis) a rasą ludzi wisi na włosku. Dezerter amerykańskiej armii, psychotyczny Pułkownik (Woody Harrelson), przeprowadza cichy atak na kryjówkę małp, w wyniku czego giną żona i starszy syn przywódcy. Kierowany pragnieniem zemsty za to, co spotkało jego rodzinę i pobratymców, Cezar postanawia wziąć sprawę w swoje łapy i wyrównać rachunki. W wyprawie towarzyszy mu sprawdzona gwardia przyboczna: orangutan Maurice (Karin Konoval), szympans Rocket (Terry Notary) i goryl Luca (Michael Adamthwaite). Na swojej drodze napotykają jeszcze szympansiego banitę, ex-rezydenta zoo Złą małpę (Steve Zahn) oraz bezimienną, niemą dziewczynkę (Amiah Miller), jak się później okaże  „konia trojańskiego”, przynętę, na którą złapie się fanatyczny Pułkownik... 

Wojna o planetę małp to wersja druga mocno poprawiona względem tego, co mogliśmy uświadczyć w Ewolucji..., czy to w kontekście efektów specjalnych, warstwy dźwiękowej czy epickich w rozmachu zdjęć autorstwa przeżywającego drugą młodość Seresina. Do tego MVP filmu, na którego bez dwóch zdań wyrasta Serkis. Jego gra aktorska tworzy zwalającą z nóg synergię z CGI, przez co jego Cezar jest na ekranie bardziej ludzki niż jakakolwiek ludzka postać. Tym bardziej znamienne w dobie przesytu technologią CGI, Serkisowi i geniuszom z Weta Digital Workshop udało się stworzyć coś prawdziwie zaskakującego, „wehikuł czasu”, trafiający w punkt trybut złożony przełomowym dokonaniom na polu charakteryzacji z oryginału – Planety Małp Schaffnera. Chociaż paradoksalnie to nie film z Charltonem Hestonem w roli głównej, z którym Wojna o planetę małp powinna mieć najwięcej punktów wspólnych, jest tym, który w pierwszej kolejności wskazałoby się palcem: „małpi wirus” odczłowieczający ludzi, finał godny Dziesięciu przykazań (The Ten Commandments, 1923) Cecila B. DeMille'a oraz postać Cezara, któremu bliżej do Mojżesza niż Dr. Zaiusa? Odpowiedzcie sobie sami... 

Większych grzechów filmu nie pamiętam. I choć sceny pościgu konnego trąca Wyjętym spod prawa Joseyem Walesem (The Outlaw Josey Wales, 1976) Clinta Eastwooda, a wydarzenia rozgrywające się po tym, jak Cezar trafia do obozu-twierdzy Pułkownika, jak również cały finał nazbyt ostentacyjnie nawiązujący do Wielkiej ucieczki (The Great Escape, 1963) Johna Sturgesa czy Czasu Apokalipsy (Apocalypse Now, 1979) Francisa Forda Coppoli, to najbardziej zastanawia „wykastrowanie” filmu z wyrazistych ról kobiecych, czy to w wydaniu ludzkim, czy małpim. Choć z drugiej strony... w tym szaleństwie jest pewna konsekwencja, o czym mogą zaświadczyć dwie poprzednie odsłony.

Wojna o planetę małp to mocne kino – w każdym aspekcie. Matt Reeves doskonale zdaje sobie sprawę, że dziewiąty film z serii nie ma prawa doścignąć oryginału ani w wymiarze egzystencjalnym, tym bardziej spekulatywnym. Dlatego nad głębię stawia rozmach. Film Reevesa to emocje, wiara, hart ducha i spełnienie. „Double feature” z Dunkierką (Dunkirk, 2017) Christophera Nolana... What else?


r e w e l a c j a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz