Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

JUTRO IDZIEMY DO KINA (21)

JUTRO IDZIEMY DO KINA (21), czyli kolejny odcinek cyklu zapowiadającego premiery filmowe nadchodzącego weekendu. Gotowi? Tak więc zaczynamy.

KLIKNIJ, by odtworzyć


Harry Cleven to belgijski reżyser i scenarzysta, choć przede wszystkim aktor mający na swoim koncie udział między innymi w takich produkcjach jak Mr. Nobody (2009) i Zupełnie Nowy Testament (Le tout nouveau testament, 2015) Jaco Van Dormaela czy Gorzki (Amer, 2009) duetu reżysersko-scenopisarskiego Hélène Cattet-Bruno Forzani. 

Swoim nowym filmem – Mój anioł (Mon ange, 2016), Cleven przedstawia historię zamkniętej na oddziale psychiatrycznym Louise (Elina Löwensohn), która rodzi niezwykłe dziecko. Jej syn Anioł jest niewidzialny. Z obawy przed reakcją świata kobieta ukrywa fakt bycia matką. Lata mijają, a chłopiec staje się coraz starszy. Pewnego dnia poznaje niewidomą rówieśniczkę Madeleine (Hannah Boudreau, Maya Dory, Fleur Geffrier). Para szybko zakochuje się w sobie, jednak Anioł ukrywa przed nią swoją przypadłość. Wszystko zmienia się, gdy dziewczyna odzyskuje wzrok...

Osobą odpowiedzialną za zdjęcia do filmu jest urodzona w Brukseli Juliette Van Dormael. Jej operatorskim debiutem w fabule był właśnie obraz Harry'ego Clevena, za który nominowano ją do Nagrody Spotlight, przyznawanej przez Amerykańskie Stowarzyszenie Autorów Zdjęć Filmowych ASC. Niebywała warstwa wizualna Mojego anioła została doceniona również nagrodą Grand Prix Konkursu Debiutów Operatorskich na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Camerimage 2016.



Film przykuwa uwagę nie tylko ze względu na intrygujący zarys fabuły, co przede wszystkim warstwę wizualną i muzyczną. Do tego dodajmy unikalny, nastrojowo-refleksyjny klimat bijący ze zwiastuna filmu, jak i w moim przypadku jedną wielką zagadkę, czyli osobę reżysera, a Mój Anioł Harry'ego Clevena, bez dłuższego namysłu, z miejsca, ale i trochę na złość najnowszej odsłonie blockbusterowej serii Piratów z Karaibów, zyskuje w przededniu otwarcia kolejnego weekendu premier status filmu tygodnia, a sam film zostanie wkrótce przepuszczony przez recenzenckie sito Synekdochy, Nowy Sącz. Poniżej zestawienie pozostałych produkcji wchodzących do repertuaru sądeckich kin.

[ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA, 2016, reż. Lone Scherfig]

Producenci hitów Boska Florence (Florence Foster Jenkins, 2016) Stephena Frearsa oraz Carol (2015) Todda Haynesa przedstawiają błyskotliwą, zabawną i wzruszającą komedię Zwyczajna dziewczyna (Their Finest, 2016) w reżyserii Lone Scherfig. W obsadzie przepiękna Gemma Arterton, ulubieniec damskiej części widowni Sam Claflin, oraz rewelacyjny i jak zwykle czarujący Bill Nighy, czyli niezapomniany Billy Mack z kultowej komedii romantycznej To właśnie miłość (Love Actually, 2003) Richarda Curtisa.

Rok 1940, Londyn. Po serii nalotów niemieckich na Wielką Brytanię morale w kraju drastycznie spadło. Każdy dzień przepełniony jest strachem, a przyszłość rysuje się w ciemnych barwach. Nadziei i oderwania się choć na chwilę od wojennej rzeczywistości ludzie szukają w kinie. Filmy mają stanowić dla nich nie tylko odskocznię, ale i inspirację, podnosząc na duchu w trudnym momencie. Z propagandowej siły kina doskonale zdają sobie sprawę decydenci w brytyjskim Ministerstwie Informacji. To oni zatrudniają młodą i pełną energii Catrin Cole (Gemma Arterton), która do scenariuszy wojennych produkcji wprowadzić ma kobiecy pierwiastek. Początkowo nieco zaskoczona bohaterka świetnie sprawdza się w swojej roli, mimo iż nie wszystkim w jej otoczeniu się to podoba. Catrin musi zapracować na szacunek w zdominowanym przez mężczyzn zawodzie.

Na stołku reżyserskim obsadzono nie byle kogo, bo Lone Scherfig, osobę stojącą za sukcesem świetnego Włoskiego dla początkujących (Italiensk for begyndere, 2000) oraz filmów Była sobie dziewczyna (An Education, 2009) – z Peterem Sarsgaardem i Carey Mulligan w rolach głównych – i Wilbur chce się zabić (Wilbur Wants to Kill Himself, 2002). Scenariusz napisały Gabby Chiappe i Lissa Evans. 

Jak można wyczytać na oficjalnej stronie internetowej festiwalu Netia Off Camera: „Lone Scherfig, posługując się historycznym kostiumem, opowiada o przełamywaniu stereotypów. Czyni to z dużym wdziękiem, poczuciem humoru i wplata w tę autotematyczną historię nie tylko elementy patriotyczne, ale i te znane z komedii romantycznych”. Zaintrygowani?



[PIRACI Z KARAIBÓW: ZEMSTA SALAZARA, 2017, reż. Joachim Rønning i Espen Sandberg]

Tej pirackiej franczyzy Disneya raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Każda z czterech dotychczasowych części serii zgromadziła przed kinowymi ekranami miliony widzów, przynosząc łącznie 3,7 miliarda dolarów dochodów, 11 nominacji do Oscara oraz jedną statuetkę. 

Fabuła Piratów z Karaibów: Zemsty Salazara (Pirates of the Caribbean: Dead Men Tell No Tales, 2017), piątej odsłony cyklu, prezentuje się następująco. Oto przygoda znów odnajduje pechowego Kapitana Sparrowa (Johnny Depp), a fortuna przestaje mu sprzyjać, gdy z Diabelskiego Trójkąta uciekają śmiercionośne duchy marynarzy dowodzone przez przerażającego Kapitana Salazara (Javier Bardem). Ich ambicją jest wybicie wszystkich piratów z Jackiem na czele, a jedyną szansą na ratunek okazuje się legendarny Trójząb Posejdona. Aby go odnaleźć, Jack musi zawiązać sojusz z Cariną Smith (Kaya Scodelario), piękną i inteligentną astronomką oraz Henrym (Brenton Thwaites), młodym marynarzem królewskiej floty. Na pokładzie rozpadającej się łajby Dying Gull kapitan wyrusza, by odwrócić okrutny los i ocalić swoje życie przed najpotężniejszym wrogiem, jakiego dotąd spotkał.

Za sterami filmu stanęli Joachim Rønning i Espen Sandberg, autorem scenariusza jest mający na koncie Terminal (The Terminal, 2004, S. Spielberg), Facetów w czerni 3 (Men in Black 3, 2012, B. Sonnenfeld), Speed 2: Wyścig z czasem (Speed 2: Cruise Control, 1997, J. De Bont) czy Złap mnie, jeśli potrafisz (Catch Me If You Can, 2002, S. Spielberg) Jeff Nathanson, a producentem nie kto inny jak Jerry Bruckheimer. W roli głównej powraca rzecz jasna Johnny Depp, ponadto pojawią się znani z poprzednich części: Geoffrey Rush, Orlando Bloom i Kevin McNally. W filmie zobaczymy także Javiera Bardema i Brentona Thwaitesa. Epizodycznej roli podjął się również ex-Beatles, Paul McCartney. 



[SMERFY: POSZUKIWACZE ZAGINIONEJ WIOSKI, 2017, reż. Kelly Asbury]

W nowym, w pełni animowanym filmie Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski (Smurfs: The Lost Village, 2017) w reżyserii Kelly'ego Asbury'ego, twórcy Mustanga z Dzikiej Doliny (Spirit: Stallion of the Cimarron, 2002), Shreka 2 (2004) i Gnomea i Julii (Gnomeo and Juliet, 2011), poznajemy losy Smerfetki, która kierując się tajemniczą mapą, wraz z przyjaciółmi – Mądralą, Osiłkiem i Ciamajdą – wyrusza w pełną przygód wyprawę do Zakazanego Lasu. A miejsce to pełne jest magicznych stworzeń, kolorów i przygód. Tak Smerfetka i jej przyjaciele, wyprzedzając Gargamela, docierają do tajemniczej zaginionej wioski. A wyprawa ta zakończy się odkryciem największej w historii niebieskiego rodu tajemnicy.

W odróżnieniu od dwóch poprzednich części przebojowej serii tym razem zobaczymy film całkowicie animowany. Reżyser zapewnia, że zarówno świat Smerfów, jaki znamy, jak i ten nowy, który dopiero zobaczymy na ekranach kin, mają wspólną inspirację – belgijskiego artystę Pierre’a Culliforda, który tworzył pod pseudonimem Peyo. To właśnie on stworzył Smerfy w 1958 roku. 

Nad filmem pracował cały sztab doskonałych artystów z całego świata. Ponieważ Smerfy znane są i kochane wszędzie, wszystkim zależało, by mogły powrócić do swych animowanych korzeni. Na potrzeby filmu twórcy stworzyli nową aranżację w 3D, skupiając się na specyfice pracy Peyo – oczy, które poruszają się razem, usta, które mówią niezależnie od kształtu szczęki i głowy, brwi, które „wyskakują” ponad twarz, a nawet czapkę. A ponieważ wszystkie Smerfy ubrane są właściwie tak samo, wyzwaniem dla animatorów było zróżnicowanie ich poprzez ruch, to, jak się zachowują.

„Dzieło Peyo ma w sobie świetlistość i naturalną pogodę ducha. Pracując nad Zakazanym Lasem oraz Zaginioną Wioską, staraliśmy się sprawić, by widzowie poczuli to samo, co czuli na samym początku, poznając Wioskę Smerfów. Wiedzieliśmy jednak, że w każdej nowej przestrzeni widz musi z łatwością poczuć atmosferę charakterystyczną dla Smerfów. Ciemniejsze barwy, głębsze tony, bogate cienie, bujność przyrody, niezwykłe listowie, blask ciemności roślin, zwierzęta, owady – wszystko to jest nowe, ale nosi w sobie silny rys prac Peyo. Zależało nam ponadto, aby film rozśmieszył zarówno dzieci, jak i dorosłych widzów, tak jak to miało miejsce w przypadku komiksów Peyo. Nie chcieliśmy, by co innego śmieszyło dzieci, a co innego sprawiało radość dorosłym. Charlie Chaplin, Buster Keaton, Harold Lloyd, Laurel i Hardy – oni rozśmieszali wszystkich, bez względu na wiek. I właśnie to chcieliśmy uzyskać w filmie – ponadczasowy humor ze szczyptą świeżości” – opowiada Asbury.

W polskiej wersji językowej usłyszymy m.in.: Małgorzatę Sochę, która wciela się w postać Smerfetki, Macieja Stuhra, użyczającego głosu Gargamelowi, Piotra Stramowskiego jako Osiłka czy Kingę Preis w roli Wierzbiny. Gościnnie pojawią się blogerka Maffashion oraz piosenkarka Margaret. Ta druga, specjalnie na potrzeby filmu, nagrała piosenkę Blue Vibes.



To tyle na dzisiaj, recenzja filmu tygodnia już wkrótce, do zobaczenie w następnym odcinku, a jutro... idziemy do kina.

Szczegółowe informacje na temat aktualnego repertuaru znajdziecie na stronach internetowych sądeckich kin. Natomiast więcej filmów oczywiście na www.synekdochanowysacz.blogspot.com, www.facebook.com/StowarzyszenieDlaMiasta i www.sadeczanin.info

(oprac. Bartosz Szarek)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz