Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Dræberne fra Nibe

Łowcy zwierzyną, czyli „Małżeńskie porachunki” Ole Bornedala.

opis filmu: Dwóch mężczyzn tkwiących w nieszczęśliwych małżeństwach upija się i zatrudnia płatnego mordercę, aby ten wziął na celownik ich żony.

Małżeńskie porachunki (2017), reż. Ole Bornedal


recenzjaNie rozumiem i zwyczajnie mi wstyd, że duńska krytyka tak bezpardonowo potraktowała Małżeńskie porachunki (Dræberne fra Nibe, 2017), nowy film Ole Bornedala. Zapewne utalentowana obsada na czele z Nicolasem Bro, Sørenem Mallingiem i Ulrichem Thomsenem w zderzeniu z osobą znanego i cenionego reżysera i zawartej w jego fabule tematyki, wymusiły na rodzimej krytyce snucie przesadnie pogłębionych analiz, dokopywanie się „na siłę” do warstw znaczeniowych, które z założenia w nowym filmie twórcy I zbaw nas ode złego (Fri os fra det onde, 2009) występować nie miały.

Każdy, kto ceni sobie skandynawskie kino, w zgrabny sposób łączące brutalną przemoc, absurd i czarny humor, widział chociażby niedawny film Andersa Thomasa Jensena – Mężczyźni i kurczaki (Mænd og høns, 2015) lub Obywatela roku (Kraftidioten, 2014, H. P. Moland), będzie w pełni usatysfakcjonowany tym, co podane na ekranie. Film Bornedala jest absurdalny – jest i obraźliwy; wypełniony kliszami, które znamy na wylot i cenimy mimo zawartych w nich niestosowności, a które z pewnością, i jestem o tym całkowicie przekonany, wymuszą na widzu naprzemiennie jak nie salwy śmiechu, to skryty nerwowy rechot.

Nie sposób pisać o Małżeńskich porachunkach nie wspominając o mocnym polskim akcencie obsadowym, Marcinie Dorocińskim w roli płatnego zabójcy, Rosjanina Igora Ladpolnego, który zostaje wynajęty przez dwójkę głównych bohaterów, Iba (Nicolas Bro) i Edwarda (Ulrich Thomsen), by ten dopomógł im w wysłaniu swoich wybranek na tamten świat. Powodem tego stanu rzeczy staje się mizeria jałowego życia komplementowana kryzysem wieku średniego. Przy kieliszku mężowie snują misterny plan eksterminacji swoich drugich połówek, by później w pijanym widzie wynająć wspomnianego asasyna Igora. Przyjaciele nie doceniają jednak swoich żon i nieoczekiwanie to oni w mgnieniu oka z łowcy stają się zwierzyną. 

Fakt, Małżeńskie porachunki może nie są filmem idealnie skrojonym pod pragnienia lwiej części polskiej opinii publicznej, a to za sprawą zawartej u Bornedala żonglerki stereotypami wymierzonymi w europejczyków i licznych ksenofobicznych „kuksańców”. I choć największe cięgi w filmie zbierają sami Duńczycy, nakreśleni przez twórców jako banda gburów, prymitywów, błaznów, efekciarzy, małych cwaniaczków, frustratów seksualnych, idiotów, którzy najpierw powiedzą, później pomyślą, to przywary trafiają rykoszetem w pozostałe europejskie nacje. Głównie Rosjan, uosobionych w postaci zakapiora-Igora (z racji nadużywania alkoholu dwukrotnie na przestrzeni filmu mylonego z Polakiem), stereotypowo naznaczonych jako wiecznie „naprutych”, podejrzanych kombinatorów, nieskalanych jakimikolwiek bądź podstawowymi odruchami moralnymi. Dostaje się i Brytyjczykom. Drugi po Igorze importowany zbir, ale w iście angielskim stylu, Panna Nippleworthy (Gwen Taylor) z licencją na mordowanie, u Bornedala to skrzyżowanie Hannibala Lectera (którego nomen omen w jednej ze scen małpuje) i Pani Doubtfire, ale od specyficznych eutanazji, którymi nie pogardziłby sam Vlad Palownik.

Jednak stereotypowe frazesy i ksenofobia, które napędzają fabułę, nie zostały użyte po to, by je odmitologizować, ani też utrwalić, ale po to, by na ich przykładzie odmalować europejską różnorodność, fakt, w zakrzywionym zwierciadle, ale jednak. I choć Małżeńskie porachunki wypadają lepiej na papierze niż na ekranie, a film może sprawiać wrażenie chaotycznego, nie zmienia to faktu, że ogląda się go dobrze. I o ile nie weźmiemy przykładu z duńskiej krytyki i nie potraktujemy serio zawartych w nim pomieszania-z-poplątaniem, szowinizmu, komunałów i nordyckiego czarnego humoru, film ma spore zadatki na to, by stać się jedną z ciekawszych pozycji komediowych sezonu.  


d o b r y

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz