Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Onirica – Psie Pole

Trzeba zaorać to wszystko, czyli „Onirica – Psie Pole” Lecha Majewskiego.

zarys fabuły: Adam pracuje w supermarkecie, ale wybiera każdą okazję, żeby zasnąć gdzieś w kącie magazynu, na stercie odzieży. Niedawno cudem przeżył wypadek samochodowy, w którym zginęli jego najbliżsi - przyjaciel Kamil i ukochana Basia. Spanie staje się zatem dla Adama lekarstwem na wewnętrzne rozbicie po tragedii.

„Onirica – Psie Pole” (2013), reż. Lech Majewski
maxi-recenzja: „Onirica – Psie Pole” to inspirowany „Boską Komedią” Dantego Alighieri niezwykle interesujący, choć arcytrudny w odbiorze eksperyment formalny Lecha Majewskiego, którym domyka tryptyk filmów powstałych, najogólniej rzecz ujmując, w oparciu o dzieła plastyczne. Pomimo tego, że poprzednie dwa obrazy, czyli „Ogród rozkoszy ziemskich” (2003) i „Młyn i krzyż” (2010), tyczyły się bezpośrednio malarstwa jako sztuki (odpowiednio obrazy Hieronima Boscha i Pietera Bruegela), to najnowszym filmem Majewski próbuje zgłębić plastyczną naturę, jaką bez dwóch zdań niesie za sobą „Boska Komedia”. 

W przypadku „Psiego Pola” arcydzieło Dantego stanowi jedynie inspirację, punkt wyjścia do opowiedzenia historii Adama (Michał Tatarek), eksperta w dziedzinie literatury symbolicznej, wypadku, w którym wziął udział a w którym zginęli jego narzeczona Basia (Anna Mielczarek) i przyjaciel Kamil (Szymon Budzyk). Wędrówka Adama przez zaświaty, jego ucieczka od powypadkowej traumy, wyraża się przede wszystkim w niezwykle sugestywnych snach; jego bezpłodnej wegetacji w obliczu milczącego Boga, stawianie pytań o wszechmoc Boga, jego miłosierdzie, bezsilność czy sens istnienia. To wszystko zostało zamknięte w szczelnej bańce choroby Adama, bądź wyobrażeń o niej samej – depresji, stanach lękowych, ciągłym rozpatrywaniu tragicznych w skutkach zdarzeń, ale i nadziei, która doprowadziła go do miejsca, gdzie znajduje się obecnie.

Sposób, w jaki Majewski podejmuje zagadnienia symboli i znaków biblijnych, niemieckiej i duńskiej myśli filozoficznej; to jak zespala ze sobą idee epoki średniowiecza z tymi współczesnymi; próba wcielenia się w postać Dantego i – przewrotnie – ugryzienia tematu z perspektywy filozofii XX wieku, robi niesamowite wrażenie. Obraz Majewskiego wypełniony jest nie tyle „Boską Komedią”, której fragmenty co rusz przytaczane są na przestrzeni całej niby-fabuły, co odniesieniami do tragicznych momentów z ostatnich kilku lat, jak chociażby powódź 2010, erupcja wulkanu Eyjafjallajökull czy katastrofa Tu-154 w Smoleńsku.

Czego zabrakło filmowi Majewskiego, aby można było ocenić go w kategoriach stricte kinematograficznych, to właśnie fabuły jako faktycznej katabazy, osunięcia się głównego bohatera w świat umarłych. Pięknie swego czasu potraktował temat Aleksandr Sokurow w swoim „Fauście” (2011). „Onirica…” jest obrazem gęsto wypełnionym surrealistycznymi sekwencjami. Film pozbawiony niemal zupełnie akcji i dramaturgii, staje się czymś na wzór majaków sennych: dziewczyna w bikini wychodzi z telewizora i materializuje się w mieszkaniu Adama; ojciec Adama orze wykafelkowaną podłoga w supermarkecie; tragicznie zmarły w wypadku Kamil, z na wpół rozszarpaną twarzą, raczy przyjaciela dywagacjami na temat życia i śmierci; ludzie w wytwornych, quasi-baśniowych strojach uskuteczniają dziwny, niemal statyczny taniec pośrodku ciemnego lasu. Do tego anioły, zapożyczenia z „Ofiarowania” (1986) Tarkowskiego (podniebny lot dwójki splecionych ze sobą kochanków) oraz fenomenalna scena finałowa, w której wodospad wyłania się zza ołtarza, zalewając kościół i znajdujących się w nim ludzi.

Te obrazy rażą swoim wyrafinowaniem i skutecznością, i powodują, że czas spędzony z najświeższym obrazem Majewskiego nie będzie czasem straconym. Jedynym zarzutem z mojej strony jest brak linearności, która dla większości widzów może okazać się barierą nie do sforsowania. Majewski po raz kolejny stworzył obraz – nie film. Film jako medium z zasady powinno charakteryzować się ciągłością, aby poprzez narrację móc zaangażować widza nie tyle estetycznie i intelektualnie, co przede wszystkim poprzez emocje, coś czego ramy obrazu nie są w stanie pomieścić.               

ocena: 7/10 (dobry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz