Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

A Walk Among the Tombstones

A zła się nie ulęknie, czyli „Krocząc wśród cieni” Scotta Franka.

zarys fabuły: Prywatny detektyw, Matthew Scudder, zostaje wynajęty przez bossa narkotykowego, by dowiedzieć się kto porwał i zabił jego żonę.

„Krocząc wśród cieni” (2014), reż. Scott Frank
mini-recenzja: Od czasu rewelacyjnego „Przetrwania” (2011) Liam Neeson nie wystąpił w niczym wartościowym, niczym, co wychodziłoby poza ramy skrojonej na hollywoodzką modłę pulpy dla popkornożerców, wypełnioną wybuchami, strzelaninami i wszelkiej maści taniochą pościgową. A tu proszę, przełamanie multipleksowej bessy… „Krocząc wśród cieni” to kryminał z krwi i kości, wygrywający klimatem, gęstą od sprzeczności i niedopowiedzeń atmosferą, która łapie za gardło i rzadko kiedy odpuszcza. Czas poświęcony najnowszemu filmowi Scotta Franka nie będzie w żadnym wypadku czasem straconym. Każdy, kto widział i ceni sobie filmy takie jak: „Siedem” (1995), „Zodiak” (2007) Davida Finchera lub, przykładowo, „Zabić, jak to łatwo powiedzieć” (2012) Andrew Dominika, na pewno nie opuści sali kinowej w poczuciu rozczarowania. Neeson, który zdążył przyzwyczaić widza do kreowania postaci wrażliwych twardzieli stojących „ponad prawem” i w „imię sprawy”, w „Krocząc wśród cieni” niby nie zaskakuje, a zaskakuje. Jako emerytowany policjant vel detektyw na wynajem dominuje w każdej wykreowanej przez Scotta Franka scenie, nie tracąc przy tym zimnej krwi, stoi jako osoba, która bez większych problemów potrafi z jednej strony unieszkodliwić bandziora Berettą M9 i mocnym prostym, co zwalającą z nóg ripostą i zimnym jak lód spojrzeniem. Siłą napędową najnowszego filmu Franka, oprócz wielowątkowego dochodzenia, jest osobista historia głównego bohatera Matta Rauddera, policjanta-alkoholika, który po niefortunnej akcji-libacji w imię porządku publicznego postanawia odejść ze służby, by uczestniczyć w mityngach AA, dorabiając na boku unieszkodliwianiem wszelkiej maści psychopatów tudzież innych parchów z narkotykowego półświatka – za pieniądze rzecz jasna. Frank zrobił z Neesonem to samo, co Robert Zemeckis z Denzelem Washingtonem w „Locie” (2012), tyle, że w sposób o niebo bardziej turbulentny. Przez całość trwania filmu przeszłość Matta daje o sobie znać; to co potrafi i to, kim był, niczym yin i yang przekształcają się w siebie nawzajem, by finalnie wypłynąć na powierzchnię mocno frapującej opowieści. Nośności prowadzonej przez Franka historii dopełnia fakt, że Matt jest samotnikiem; to stawia widza w centrum wydarzeń, odbiorca zaczyna utożsamiać się ze „sprawą”, której podjął się główny bohater, stając się przez to jego pełnoprawnym partnerem zaangażowanym w ogół prowadzonego śledztwa. Kolejnym punktem na plus, oprócz fenomenalnej ścieżki dźwiękowej, potęgującej do granic możliwości, i tak już mocno angażującą fabułę, jest jej niespieszność. Film Franka wygrywa scenariuszem, świetnie rozpisanym, który kładzie nacisk na opowiadanie, powolne odsłanianie kart, a nie efekciarstwo i odhaczanie kolejnych twistów i zawirowań fabularnych. A finał? Dobitny i zadowalający, odzwierciedlony w 12 przykazaniach AA, pełzaniu ku doskonałości i narracyjnym mistrzostwie. „Krocząc wśród cieni” to wciągający thriller-kryminał, który pozwala widzowi odkrywać tajemnice ręka w rękę z samym protagonistą, i w tym leży cały „fun”. Najlepszy film z udziałem Neesona na przestrzeni ostatnich trzech lat. Gorąco polecam.                 

ocena: 9/10 (rewelacyjny)

1 komentarz:

  1. Wczoraj oglądałam film "Uprowadzona", w którym zachwyciła mnie gra Neesona. Z tego, co piszesz - ,,Krocząc wśród cieni" również nie powinien mnie rozczarować. Na pewno obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń