Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

sobota, 11 października 2014

Bogowie

Życie bez wariatów jest szaleństwem, czyli „Bogowie” Łukasza Palkowskiego.

zarys fabuły: Oparta na faktach, filmowa opowieść o życiu profesora Zbigniewa Religi, który w latach 80. dokonał pierwszego w Polsce, udanego przeszczepu serca.

„Bogowie” (2014), reż. Łukasz Palkowski
mini-recenzja: Rola Tomasz Kota jako Zbigniewa Religi to – w jednym rzędzie z Ryśkiem Riedlem w „Skazanym na bluesa” (2005) i Michałem Boguszem z „Erratum” (2010) – kreacja niezwykle złożona, niejednoznaczna, oparta na niuansach; z jednej strony paląca swoim dramatyzmem, z drugiej skutecznie znieczulana ciętym jak skalpel humorem, tym sytuacyjnym, opartym na zgrabnych bon motach i epokowych szlagwortach. Rola, która (mogę już z całą świadomością stwierdzić, będąc po piątkowej premierze w kinie Sokół) stanowić będzie swoistą perłę w koronie jego pełnej podniebnych wzlotów i bolesnych upadków filmografii. „Bogowie” Łukasza Palkowskiego („Rezerwat”, „Wojna żeńsko-męska”) to ascetyczne formalnie kino gatunkowe, swoiste „kino środka”, którego mi osobiście brakuje na mapie polskich produkcji w ogóle; którego bezpretensjonalność, wręcz prostota wyrazu, w sposób niebywale skuteczny przełamywana jest głębią myśli i przesłaniem zamkniętymi w pojemnej bańce uniwersalizmu. Łukasz Palkowski, zupełnie naturalnie, wręcz rutynowo podszedł do zabiegu, któremu na imię „Bogowie” – obeszło się bez żadnych komplikacji; jego film angażuje, jest o czymś, to niesamowity zastrzyk energii, który powoduje, że człowiek zaczyna na nowo wierzyć w polskie kino. Film wygrywa wybitnym aktorstwem, fenomenalnymi zdjęciami Piotra Sobocińskiego (oddanie zeitgeistu epoki PRL-u jeszcze nigdy nie było tak namacalne) i świetnie rozpisanym scenariuszem autorstwa Krzysztofa Raka. Film ociosany z przesadnych wstępów, rozwlekłych prologów i zbędnych retrospekcji wrzuca widza bezpośrednio w wir kolejno pojawiających się problemów na drodze profesora Religi do przeprowadzenia pierwszej w Polsce operacji przeszczepu serca. A jest ich niemało: układy partyjne, mamona, braki sprzętowe, biurokracja, niechęć „onych”... Głównemu bohaterowi przyświeca jasno określony cel, jeden jedyny, który przyćmiewa wszystko i wszystkich na swojej drodze, a mimo tego widz dogłębnie zespala się z Religą, i z zaciśniętymi kciukami dopinguje go do samego końca. Co by nie pisać „Bogowie” to Tomasz Kot, a Tomasz Kot to „Bogowie”. Aktor hipnotyzuje, i podchodzi do kreowanej przez siebie roli w sposób całkowicie metodyczny, zupełnie jak wtedy, kiedy niemal dziesięć lat temu brał się za bary z postacią Ryśka Riedla. Efekt jest równie piorunujący, jak w przypadku „Skazanego na bluesa”; mamy więc pełną idiosynkrazję osoby profesora Religi, z całym arsenałem nawyków, zwyczajów mowy i ciała, nieodłącznych atrybutów (wagon papierosów, kawa-siekiera i morze wódki); przygarbioną postawą, charakterystycznym sposobem chodzenia, neurozami… Palkowskiemu w sposób niebywale zręczny przychodzi opowiadanie historii poprzez obraz, i to obraz w jego najnowszym filmie bierze górę nad dialogami. Zupełnie jak w historii życia profesora Religi; nie bezpłodna plątanina słów, a geniusz, nie słowa, a czyny – wizja i ostry jak brzytwa skalpel. Do kina marsz…

ocena: 9/10 (rewelacyjny)

2 komentarze:

  1. Do kina się z pewnością nie wybiorę - nie czuję się jeszcze na siłach, by oglądać polskie filmy w kinie, poza Smarzowskim . Jednak twoim opisem poczułam się wyjątkowo zachęcona. Cierpliwie więc poczekam i z pewnością obejrzę, jak tylko pojawi się w wersji DVD. Dzięki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. To rzeczywiście jedna z najlepszych ról Kota, bynajmniej najbardziej pamiętam go ze wspomnianego ''Skazanego na Bluesa" oraz właśnie filmu ,,Bogowie". Co jeszcze urzekło mnie w tej produkcji? znajdziesz tutaj:
    http://filmoweszkielka.blogspot.com/2014/10/buntownik-w-walce-o-serce.html

    OdpowiedzUsuń