Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Enemy

Chaos jako nierozszyfrowany porządek, czyli „Wróg” Denisa Villeneuve’a.

zarys fabuły: Nauczyciel historii Adam, odkrywa na wypożyczonym DVD mężczyznę wyglądającego zupełnie jak on sam. Bohater postanawia odszukać swojego sobowtóra i w efekcie wywraca życie ich obu do góry nogami.

„Wróg” (2013), reż. Denis Villeneuve
mini-recenzja: Kim jest Adam? Kim jest Anthony? Czy Adam to Anthony, a może Anthony to Adam? Czy Adam i Anthony to dwie identyczne osoby o różnych osobowościach, a może dwie osobowości zamknięte w jednym ciele Adama-Anthony’ego? Czy z kolei sama historia to jeden wielki koszmar, deliryczne przewidzenie, arachnofobiczna post-trauma, a może sen we śnie? Arcydzieło czy fabularna wydmuszka? W najnowszym filmie Denisa Villeneuve’a znajdziemy więcej pytań niż odpowiedzi. Kanadyjczyk swoim „Wrogiem” funduje widzowi skrajnie katorżnicze ćwiczenia śródlekcyjne jakby wprost wyjęte ze „Strefy mroku” Roda Sterlinga; we „Wrogu” „nic nie jest tym, czym wydaje się być”, a reżyser, poprzez mocno wyeksploatowany w kinie temat sobowtóra, w sposób bezceremonialny wyrywa widza ze stuporu czytelnych fabuł i zaprasza do swojego, przepełnionego surrealizmem i niejasnością, świata. Bazujący luźno na powieści José Saramago „Wróg” (2010) to ziemia niczyja między czymś na wzór halucynacyjnej Międzystrefy Williama S. Burroughsa a odrealnionym światem Jima Jarmuscha w „The Limits of Control” (2009), w której Cronenberg spotyka von Triera, a Marx wita się z Heglem. Kluczem do najnowszego filmu twórcy „Pogorzeliska” (2010) jest kontrola jako kontrola, która w filmie Villeneuve’a przyjmuje formę zakazu wyrażania siebie. Totalitarny tok rozumowania i postrzegania rzeczywistości został zatopiony w bursztynie jako symbolu jednostki złamanej, wchłoniętej w schemat bezpłodnej rutyny, powracający bez końca i od nowa, a odradzającej się z biegiem historii. Czy „Wróg” to „zagadka owiana tajemnicą, ukrytą we wnętrzu enigmy”, a może jedna wielka mitologiczna „zgrywa”? I choć frustrujący w wymowie finał rodzi więcej pytań niż odpowiedzi, warto poddać się klimatyczności najnowszego filmu Denisa Villeneuve’a, skąpanego w bursztynowej poświacie kadrów pełnych niedopowiedzeń, podskórnego leku i niejednoznaczności myśli.

ocena: 7/10 (dobry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz