Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Jigsaw

It ain't over 'til it's over, czyli „Piła: Dziedzictwo” braci Spierig.

opis filmu: Na terenie całego miasta pojawiają się martwe ciała ludzi, którzy zginęli w różnych przerażających okolicznościach. Śledztwa zaczynają wskazywać nieprawdopodobnego sprawcę, a mianowicie nieżyjącego już Johna Kramera.

Piła: Dziedzictwo (2017), reż. Michael Spierig i Peter Spierig


recenzja: Tobin Bell jest żywym przykładem tego, że usta działają szybciej niż mózg. W jednym z wywiadów odtwórca roli psychopatycznego Jigsawa, określił nową Piłę mianem „filmu przełomowego”. Po siedmiu latach od premiery Piły VII (Saw 3D, 2010, K. Greutert), rzekomo ostatniej po zapoczątkowanej w 2004 roku franczyzie, słowa te brzmią co najmniej idiotycznie. W moim odczuciu jedynie sowite honorarium, skrywana choroba psychiczna, bądź ostry narkotyczno-alkoholowy zjazd mogłyby usprawiedliwić wypowiedź Bella. Ale jeżeli macie jakieś inne propozycje? Piszcie w komentarzach...

Piła (Saw, 2004) Jamesa Wana była swoistym novum. I choć film sprawdzał się bardziej jako rasowy thriller w klimacie survivalowym niż pełnokrwisty horror, dał początek brutalnej serii z gatunku „torture porn”, z każdym kolejnym sequelem coraz bardziej rozczarowującej, ukierunkowanej na dostarczenie widzowi wypełnionej krwią, łzami i desperacją eksploatacyjnej pożywki. Początkowa fascynacja cyklem i liczne dywagacje na temat tego, w jakim kierunku powinien pójść w mgnieniu oka rozpłynęły się w powietrzu, ustępując miejsca fantasmagorycznemu kontekstowi kolejności i sposobu uśmiercania centralnych postaci. Przełomową odsłoną mogła okazać się siódma z kolei część, wypuszczona zarówno w wersji dwuwymiarowej, jak i 3D, ale oprócz nowinki technologicznej film stanowił jedynie smutną powtórkę z rozrywki. Porażka w box-office, jak również słabe notowania u widzów i krytyków, spowodowały, że sprawę z franczyzą Piła postanowiono uznać za zamkniętą. 

Siedmioletnia rozłąka miała wzbudzić nie tylko zainteresowanie, również pewne nadzieje na nowe rozdanie, nową jakość. Nic z tych rzeczy. Piła: Dziedzictwo (Jigsaw, 2017) braci Spierig nie grzeszy oryginalnością względem filmowych poprzedników, jest wtórna, nudna i tak samo potrzebna człowiekowi jak nocny koszmar. Ten sam szablon, to samo tempo, sposób prowadzenia narracji, śledczy poskładani z tych samych prefabrykatów, co ich prequelowi kumple po fachu, zupełny brak pomysłu na krwawe pułapki i tradycyjny, wyjaśniający wszelkie „twisty” fabularne finał dla ubogich. Jeżeli spodziewacie się po Dziedzictwie ożywczego powiewu świeżości, wbijających w fotel emocji czy też ekspozycyjnej rewolucji, to czeka was spore rozczarowanie.

Piła: Dziedzictwo nie jest najsłabszą odsłoną serii, ale najbardziej niepotrzebną. Finał nie pozostawia niczego, co mogłoby jednoznacznie wskazywać na kontynuację. I jest to jedyny pozytyw, który jestem w stanie dostrzec u braci Spierig. Nowy Jigsaw to cień swojego mistrza, element niekończącej się układanki, która z każdą kolejną odsłoną zaczyna coraz dotkliwiej frustrować. „Torture porn” dogorywał już pod koniec ubiegłej dekady, po czym wkrótce zmarł. Mija siedem lat. Ekshumacja, której twórcy dokonali na gatunku nie wykazała żadnej nieprawidłowości, jak chociażby tej z ich filmu... A szkoda. W trumnie, w której pochowano Johna Kramera spoczywają te same, nienaruszone i niesfingowane szczątki enigmatycznego i genialnego zarazem psychopaty nad psychopatami. To nie odrodzenie gatunku – jedynie tani epigonizm. Dla mnie sprawa zamknięta.


s ł a b y

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz