Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Życie Pi

POCHWYĆCIE WSZELKĄ NADZIEJĘ, WY, KTÓRZY TU WCHODZICIE 

Życie Pi jest kolejnym po Avatarze (2009) Jamesa Camerona i Genezie planety małp (2011) Ruperta Wyatta dowodem na to, że najnowsze zdobycze techniki (w tym efekty 3D) – w rękach filmowca świadomego, który dokładnie wie, co chce za ich pomocą wyrazić – stają się narzędziem, którego nie sposób niczym innym zastąpić. Twórca Tajemnicy Brokeback Mountain (2005) Ang Lee podjął się zekranizowania niezwykłej powieści Yanna Martela, która sprzedała się w ponad siedmiu milionach kopii, okupując wysokie miejsca na listach bestsellerów. O niemożności obycia się bez efektów 3D w Życiu Pi świadczyć może sama wypowiedź reżysera, którą przytaczam poniżej: 

Suraj Sharma jako Pi oraz Richard Parker

„Zależało mi na tym, aby widzowie przeżyli coś tak niezwykłego jak czytelnicy, którzy sięgnęli po powieść Yanna Martela. Żeby i to zapewnić, musiałem sięgnąć po 3D. To nowy język kina, który ułatwia twórcom snucie historii.” 

A historia tyczy się pewnego Hindusa Pi Patela (w tej roli Suraj Sharma), syna właściciela zoo. Pewnego dnia zmuszona do opuszczenia swojej ojczyzny rodzina Patel, pakuje cały swój dobytek (składający się w głównej mierze z egzotycznego inwentarza) i wyrusza frachtowcem do Kanady. Z powodu potężnego sztormu, nie dane będzie im ukończyć podróży. Nie przeżyje nikt… z wyjątkiem tytułowego Pi, dojętej hieny, orangutana, połamanej zebry i pewnego tygrysa bengalskiego, a głównemu bohaterowi przyjdzie spędzić prawie rok czasu na łodzi ratunkowej z Richardem Parkerem (bo tak wabi się owy tygrys). Pi podejmie próbę ujarzmienia dzikiej bestii, a próba ta okaże się ważną lekcją w życiu tytułowego bohatera. Osamotniony Pi bardzo dobrze zdaje sobie sprawę tego, że – na ograniczonej do minimum przestrzeni – stanowi łatwy cel dla wygłodniałego tygrysa; z drugiej strony nie potrafi zmusić się do chociażby próby zabicia bestii. Kiedy takowa się pojawia, odpuszcza i ratuje zwierza. 

Richard Parker symbolizuje strach protagonisty – strach, który trzyma go przy życiu, nie pozwala mu się poddać, motywując jednocześnie do działania. Niemożność uśmiercenia bestii, zmusza Pi do zaspokajania jego potrzeb, i właśnie to nadaje sens życiu głównego bohatera – trzyma go w pełnej gotowości. Film twórcy Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka (2000) to historia nie tyle o wytrwałości, przezwyciężaniu własnych ograniczeń w obliczu sytuacji skrajnych, co o poszukiwaniu wiary i odpowiedzi na pytanie o Boga. W Życiu Pi padają słowa: „nie znamy Boga, dopóki nam go ktoś nie pokaże; nie poznasz swojej wiary dopóki nie poddasz jej próbie.” Próba w postaci wysłania chłopca na środek Pacyfiku i sprawienia, że uwierzy jest okrutna w swojej skrajności. 

„Nie uwierzę mój drogi, że lew jest jagnięciem. Nie uwierzę mój drogi, że jagnię jest lwem. Nie uwierzę w magiczne zaklęcia ani w rozumy trzymane pod szkłem”, śpiewa Piotr Rogucki w utworze Chimery, a słowa te oddają sytuację wewnętrzną tytułowego bohatera. Czucie i wiara silniej przemawiają do Pi niż szkiełko i oko jego rodziców (w szczególności ojca); Pi ma w sobie wiary pełen dzban, tylko należy dać mu nadzieję. Zanim jednak nadzieja ta zostanie mu podarowana, główny bohater zostanie poddany próbie; w zetknięciu ze skrajnymi warunkami, wycieńczony Pi zaczyna podupadać duchowo; nie potrafi odróżnić rzeczywistości od marzeń i snów. „Wszystko się wymieszało – pozostały tylko słowa”, mówi Pi. Początkowo zaczyna wymierzać je przeciwko Bogu; wyzywa go i obarcza winą za utratę rodziny, za utratę wszystkiego, by finalnie podziękować Mu za życie, którym został obdarowany – zawierza mu zupełnie. Odnaleziona ścieżka wiary, połączona z wolą mocy, sztuką przetrwania nakazują Pi wrócić do życia lub umrzeć próbując. Wybiera to pierwsze. 

Życie Pi zostało cudownie sfilmowane, a pierwszej klasy efekty 3D – nie tyle cieszą oko, co skłaniają do refleksji, pogłębiając tym samym wymowę przedstawionej historii. Wystarczy przypomnieć scenę, w której młody Pi próbuję nakarmić Richarda Parkera w jego klatce, by na własnej skórze poczuć niebezpieczeństwo sytuacji, w której się znalazł. Przepotężna w rozmachu scena zatopienia frachtowca, maksymalnie potęguje wrażenie tonięcia, poprzez umieszczenie kamery niżej niż zazwyczaj – w podobnych scenach, podobnych filmów. Cenię sobie fakt, że reżyser nie bał się sięgnąć po najnowsze zdobycze technologii, o czym świadczy sam Richard Parker stworzonym w technologii CGI, który zupełnie jak Caesar we wspomnianej Genezie… Wyatta wypadł nad wyraz realistycznie. Pomimo tego, że jest to pierwszy film Anga Lee zrealizowany w technologii 3D, to nowy język, którym posłużył się przy tworzeniu swojego dzieła, nie sprawił mu żadnych problemów. Użył go po to, aby coś wyrazić a nie sprzedać. 

Ocena: 8/10 (bardzo dobry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz