Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Imagine

WYOBRAŹ SOBIE 

Wiktor Hugo – pisząc swoje życiowe opus magnum Nędznicy, bardzo trafnie, choć jak sam przyznał, mimochodem wtrącił, że „być ślepym i być kochanym to na tej ziemi , gdzie nic nie jest doskonałe, jedna z najbardziej wzruszających postaci szczęścia. […]; widzieć myśli zamiast twarzy, przekonywać się o czyjejś wierności, gdy świat zgasł dla ciebie […]; w ciemnościach – i dzięki ciemnościom – stać się gwiazdą, wokół której krąży ten anioł – nic nie da się porównać z taką szczęśliwością. Najważniejsze szczęście w życiu to świadomość, że się jest kochanym; kochanym dla samego siebie, a raczej kochanym pomimo samego siebie. Niewidomy ma taką świadomość”. 

Edward Hogg jako Ian oraz Alexandra Maria Lara w roli Ewy

Nie bez kozery przytaczam słowa Hugo, jako że mogłyby one stanowić klamrę spinającą wymowę tego, co Andrzej Jakimowski – poprzez swoje najnowsze, długo oczekiwane dokonanie, film Imagine (2012) – chce nam przekazać. 

Sam film opowiada historię pewnego charyzmatycznego instruktora niewidomych Iana (Edward Hogg), który pewnego dnia pojawia się w renomowanej klinice w Lizbonie, i w sposób zupełnie nowatorski (posługiwanie się echolokacją, systemem określania położenia obiektów w otoczeniu za pomocą echa akustycznego – przyp. busz) próbuje nauczyć pacjentów poruszania się w sposób inny niż przy użyciu białej laski. Pacjenci ośrodka, podchodzący początkowo z nieufnością do narzucanych przez Iana metod, z czasem akceptują je, a nowy nauczyciel zyskuje ich pełne zaufanie. Z grupy swoich podopiecznych, uwagę Iana przykuwa piękna, ale zamknięta w sobie Ewa (Alexandra Maria Lara), która stosując się do nieszablonowych wskazówek swojego instruktora próbuje przemóc swoje lęki i nauczyć się samodzielności, nie tyle w poruszaniu się, co w myśleniu, aby rozbudzić ciekawość świata i stawić czoła rzeczywistości poza murami kliniki. 


Twórczość Jakimowskiego – jednego z najbardziej cenionych (niestety głównie poza granicami naszego kraju) polskich reżyserów filmowych, zdobywca trzech Orłów za Zmruż oczy (2003), jak również nagrody głównej na FPFF w Gdyni za film Sztuczki (2007) – nie jest jednoznaczna, a podyktowanie jej podług konkretnej wykładni powielanych schematów narracyjnych, czy też pojęć-wytrychów stworzyłoby mocno zafałszowany obraz artystycznego dorobku tego twórcy. Jakimowski zawsze przywiązywał ogromną wagę do strony wizualnej swoich filmów. Tak jest i tym razem. Jako że bohaterami Imagine są osoby niewidome, reżyser kładzie ogromny nacisk na oprawę wizualną (zjawiskowe zdjęcia Adama Bajerskiego – przyp. busz) i dźwiękową (zmysłowa muzyka Tomasza Gąssowskiego – przyp. busz), a sam scenariusz – którego nomen omen jest autorem, i jak sam stwierdził w jednym z wywiadów – pisał po „kilkumiesięcznej dokumentacji dotyczącej technik orientacji przestrzennej, jakimi posługują się niewidomi”, określając je jako „na wskroś poetyckie a zarazem niezwykle filmowe”. 

Jeżeli Jakimowski swój pierwszy film pełnometrażowy Zmruż oczy nakręcił po to, aby pokazać czym jest czas; Sztuczki – by pokazać czym jest przeznaczenie, to obcując z najnowszym dziełem twórcy można ulec wrażeniu, że Imagine powstał po to, aby przypomnieć ludziom czym jest poznanie i rodzące się uczucie. Imagine – najprościej rzecz ujmując – to film o uczuciach i o tym, w jaki sposób przeplatają się one z naszym postrzeganiem świata; naszym stosunkiem do życia. Obraz Jakimowskiego skupia się w głównej mierze na relacjach między Ianem a Ewą; dziewczynie imponuje podejście Iana do życia i ludzi, jego wrażliwość i umiejętność dostrzegania niedostrzegalnego; wykraczanie poza szarą codzienność otaczającego świata. 

Imagine

Jednak wszystko ma swoją cenę, nawet samodzielność, do której dążą bohaterowie najnowszego filmu twórcy Sztuczek; świadomość nie tyle podopiecznych Iana, co jego samego w kwestii stosowanych metod – nie do końca uczciwych, nie do końca pewnych, powoduje, że zaczynamy się zastanawiać, na ile to, co stanowi o jego nieszablonowości w podejściu do pomocy osobom niewidomym jest autentyczne, a na ile wypełnione rozbuchaną wyobraźnią samego instruktora. 

Jakimowski niewątpliwie rzuca wyzwanie widzom, zmuszając ich niejako do użycia czegoś więcej niż zmysłu wzroku. Aby uchwycić poprzez medium filmu czym jest ślepota, kamera często unika momentów, w których bohaterowie wypowiadają swoje kwestie; w jednej z ciekawszych scen filmu, kiedy to Ian objaśnia, czy też próbuje nakreślić otoczenie swoim podopiecznym, widzimy jedynie twarze osób, do których zwraca się instruktor. Reżyser tym samym próbuje przekazać nam to, co Ian swoim wychowankom – musimy zaufać jego słowom w takim samym stopniu, co jego uczniowie. Powoduje to, że oglądanie filmu Iamgine jest tak samo ważne, jak jego słuchanie. Niesamowite wrażenie… jakby oglądać film z zamkniętymi oczami. 

Ocena: 8/10 (bardzo dobry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz