FANTASMAGORIE
Hollywood już od pewnego czasu nosiło się z zamiarem nakręcenia prequela Czarnoksiężnika z Oz (1939), tandemu reżyserskiego: King Vidor, Mervyn LeRoy, Victor Fleming; z nieodżałowaną Judy Garland w roli Dorotki Gale. To co powstało, to mieszanka kina familijnego i tego mrocznego, jakby żywcem wyjętego z podgatunku dark fantasy. Nowa zabawka Disney’a w reżyserii Sama Raimiego Oz: Wielki i Potężny (2013) to pełna energii oraz innowacyjnego podejścia do tematu wariacja na temat powieści L. Franka Bauma.
![]() |
Małpka Franek oraz James Franco jako Oz |
Każdy, kto dostąpił zaszczytu oglądania naszpikowanej trickami w technologii CGI Alicji w Krainie Czarów (2010) Tima Burtona, będzie odczuwał wrażenie, że to, co widzi już miało miejsce – swoiste kinematograficzne déjà vu. Owe odczucie potęgować będzie fakt, że ścieżkę dźwiękową skomponował nikt inny jak Danny Elfaman – twórca partytur do filmu Burtona.
Jednak wypada stanowczo zaznaczyć, że najnowszy film Sama Raimiego nie jest żadnym tam burtonowskim klonem a na wskroś autentycznym dziełem, i pomimo licznych zbieżności (głównie wizualnych) pomiędzy tymi dwoma obrazami, Oz: Wielki i Potężny góruje nad Alicją… w kontekście tego, co sobą stanowi.
Początek filmu Raimiego – z umiejscowieniem akcji w Kansas, ze scenami skąpanymi w czerni i bieli – to niejako hołd złożony Czarnoksiężnikowi z Oz. W tym miejscu poznajemy Oscara Diggsa (James Franco): iluzjonistę z zawodu, blagiera i bawidamka z zamiłowania, który zostaje przeniesiony z zapyziałego Kansas do magicznej, pełnej wszech-cudowności krainy Oz. W pierwszej chwili Oscarowi wydaje się, że wygrał los na loterii; że skoro znalazł się w owej czarodziejskiej krainie, to musi to coś znaczyć. Tajemnicze pojawienie się Diggsa wywołuje poruszenie w Oz, a sam gość postrzegany zostaje jako długo wyczekiwany wybawiciel – Neo magicznego świata – który raz na zawsze rozprawi się z problemami krainy i jej mieszkańców. Innego zdania są trzy zniewalająco piękne i tajemnicze wiedźmy: Theodora (Mila Kunis), Evenora (Rachel Weisz) i Gliwia (Michelle Williams)…
Franco świetnie odnajduje się w kreowanej przez siebie postaci Diggsa – drobnego oszusta, kanciarza pozbawionego jakichkolwiek skrupułów. Jednak często-gęsto zmuszony jest ustąpić swojego miejsca (pierwszego planu) na rzecz owych trzech czarownic, które w sposób zupełnie bezceremonialny kradną rolę Franco – każda na swój własny sposób: Weisz żongluje lodem, Kunis ogniem a Williams szafuje szczerą dobrocią.
Dobrze prezentują się postaci stworzone w technologii CGI: skrzydlata małpka Franek, której głosu użyczył mój mistrz Jacek Braciak, znany szerszej widowni jako Jerzy Polak z serialu Ja to mam szczęście (2012) oraz urocza Porcelanka – tu głosu użyczyła młodziutka Magdalena Wasylik.
Jednak największą gwiazdą w moim odczuciu jest sam reżyser – Samuel M. Raimi. Pomimo klasycznego podejścia w kontekście budowania napięcia i tempa rozwoju fabuły, Oz: Wielki i Potężny to rozrywka najwyższych lotów, i bez obecności tak doświadczonego twórcy, jak Raimi – człowieka o niewyczerpanych pokładach energii, humoru oraz zwykłej ludzkiej emocji, film pozostałby niczym innym jak filmową wydmuszką.
![]() |
Ciemna strona mocy, czyli Rachel Weisz jako Evenora oraz Mila Kunis w roli Theodory |
Oz: Wilki i Potężny to z jednej strony stylowa, przepełniona młodzieńczą energią, ale i momentami wzruszająca fantazja o stawaniu się lepszym człowiekiem, która powinna porwać każdego niezależnie od wieku. Z drugiej strony najnowszy film twórcy Martwego zła (1981) ma drugie – niepokojące w swojej osobliwości – mroczne dno. I o ile w Czarnoksiężniku z Oz, w pamiętnej scenie, w której to rozmarzona Dorotka śpiewa naiwne Over the Rainbow, o tyle Raimi w swojej interpretacji nie buja w obłokach, wywala z siebie wszystkie targane nim niepokoje i zabiera nas na drugą, mroczną stronę tęczy. Bo przecież i tak wszyscy – cytując Rogera Watersa z utworu „Brain Damage” zespołu Pink Floyd – „zobaczymy się na ciemnej stronie księżyca”.
Ocena: 8/10 (bardzo dobry)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz