Search This Blog

Polecany post

Green Book

Na pewno, być może, czyli „Green Book” Petera Farrelly'ego.

Todos lo saben

Welcome to the mainstream, czyli „Wszyscy wiedzą” Asghara Farhadiego.

opis filmu: Laura, z pochodzenia Hiszpanka, mieszka w Buenos Aires. Po latach przyjeżdża do rodzinnego miasteczka na wesele. Towarzyszy jej szesnastoletnia córka. Zabawę przerywa wstrząsające zdarzenie, które sprawi, że na jaw wyjdą głęboko skrywane rodzinne tajemnice.

Wszyscy wiedzą (2018), reż. Asghar Farhadi
recenzja: Od jakiegoś czasu moją uwagę przykuwa pewna niepokojąca tendencja. Otóż większość uznanych reżyserów, dopóki tworzą na rodzimym podwórku, tworzą filmy niezwykłe. Kiedy tylko postawią nogę w innym środowisku kulturowym, wtedy ich praca nagle traci swój urok. Spojrzenie już nie takie. Diagnoza chybiona. Pazur lekko przytępiony. Wszystko wskazuje na to, że syndrom ten nie ominął irańskiego mistrza Asghara Farhadiego, który zdążył nas już przyzwyczaić do wyśrubowanego poziomu swoich wcześniejszych produkcji: Co wiesz o Elly? (Darbareye Elly, 2009), Rozstanie (Jodaeiye Nader az Simin, 2011) czy Przeszłość (Le passé, 2013). Jego najnowszy film, jako pierwsza hiszpańskojęzyczna produkcja w dorobku twórczym, może nie stanowi plamy na nieskazitelnej filmografii, ale rażące zagniecenie, które wypadałoby jak najszybciej zaprasować.

Jedną z pierwszych – profetycznych względem tego, co ma nastąpić, scen filmu stanowią wycinki prasowe związane z zaginięciem pewnej dziewczynki o imieniu Carmen. Kolejna, odmalowana w jaśniejszych barwach scena przedstawia główną bohaterkę Laurę (Penelope Cruz), która z trójką dzieci przyjeżdża do rodzinnego miasteczka na wesele siostry. Mąż Laury, architekt Alejandro (Ricardo Darin), ze względu na wcześniejsze zobowiązania zawodowe, decyduje się pozostać w Buenos Aires. Jednak weselny karnawał nie potrwa długo. W krótkim czasie przepoczwarzy się w ciąg wzajemnych podejrzeń, insynuacji i oskarżeń, kiedy to nastoletnia córka Laury, Irene (Carla Campra), w tajemniczych okolicznościach zniknie w trakcie zabawy.

Jednak zniknięcie Irene to nie zwykłe zniknięcie, lecz uprowadzenie. Dowodem na to staje się wiadomość esemesowa wysłana matce dziewczyny z żądaniem okupu w wysokości trzystu tysięcy euro. Wszystko wskazuje na to, że na przyjęciu był „kret”, a sprawca to ktoś z grona najbliższej rodziny lub przyjaciół. W sprawę pośrednio włącza się Jorge (José Ángel Egido), emerytowany policjant z umiejętnościami dedukcji godnymi największych detektywów popkultury. Jednak tym, który dysponuje odpowiednim zapleczem finansowym, by faktycznie rozwiązać problem, jest Paco (Javier Bardem), lokalny właściciel winnicy i były kochanek Laury. Co ciekawe, żona Paco, Bea (Bárbara Lennie), otrzymuje te same wiadomości z pogróżkami i żądaniem okupu co matka uprowadzonej. Sekrety wychodzą na światło dzienne, powoli i metodycznie, podczas gdy dramat zaczyna brać zakręt w mroczne rewiry zranionych uczuć i emocjonalnej psychodramy.

Wszyscy wiedzą (Todos lo saben, 2018) to filmowy zlepek przypadków rodzinnych o telenowelowej proweniencji rozsnutych wokół monotonnej intrygi oraz znanych i lubianych dramaturgicznych komunałów. Co więcej, sprawy nie ratuje specjalnie doborowe aktorstwo. Mając na podorędziu iście królewską obsadę z Javierem Bardemem, Penelope Cruz i Ricardo Darinem na czele, Farhadiemu nie udaje się na dłuższą metę utrzymać skupienia widza. Działa nieznośnie zachowawczo, bez ikry, podpierając się wyłącznie celowym budowaniem kolejnych fabularnych twistów i myleniem tropów. Fakt faktem, nie można odmówić Farhadniemu konsekwencji. Reżyser w swoim najnowszym obrazie nadal porusza tematykę rodzinnych zaszłości, próbując ukazać poszczególnych bohaterów przez pryzmat uczuć, ale niestety głosem pozbawionym artykulacji.

Wszyscy wiedzą to najbardziej mainstreamowy jak dotąd film Farhadiego. I bynajmniej nie jest to zarzut. Jednak tym, czego niewątpliwie brakuje w nowym rozdaniu, jest subtelność – tak mocno akcentowana w jego wcześniejszych dokonaniach. Mimo wszystko twórca Klienta (Forushande, 2016) po raz kolejny udowadnia, że nadal ma smykałkę do fundowania widzowi tzw. „niszczycielskich ciosów”, które nie pozostawiają widza obojętnym. I choć widać jak na dłoni, że nie jest obecnie w topowej formie, nie zmienia to faktu, że wielkim rzemieślnikiem jest, choć tutaj w bardziej konwencjonalnym charakterze.


ś r e d n i

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz